Geoblog.pl    regattapl    Podróże    jachtostop    DZIEŃ 8- BODRUM->MARMARIS->MUGLA
Zwiń mapę
2009
02
sie

DZIEŃ 8- BODRUM->MARMARIS->MUGLA

 
Turcja
Turcja, Muğla
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2432 km
 
Wczoraj nie udało mi się obejrzeć okolicy, bo było już późno jak zatrzymywaliśmy się na kotwicy w zatoce w Bodrum (oddalonej sporo od mariny). Dzisiaj mogłam od rana cieszyć się pięknem malowniczej zatoki. Popłynęliśmy dingi na brzeg. KAPITAN poszedł do znajomych zapytać o autobus na dworzec autobusowy, którym miałam dojechać do Marmaris. Ja natomiast zostałam teraz skierowana po zdobycie chleba. KAPITAN wytłumaczył mi gdzie jego znajomy sprzedaje chleb. Miałam tam pójść i powiedzieć że potrzebuje chleba dla KAPITAN. Dokładnie tak też zrobiłam i bez problemu dostałam chleb, czyli odpowiednik naszej polskiej dużej bułki. Wróciliśmy na jacht. Zjedliśmy śniadanie. Jeszcze raz sprawdziłam czy wzięłam wszystkie rzeczy. Zbliżał się czas, w którym miał nadjechać mój autobus. Wyszliśmy na brzeg. Usiedliśmy w knajpce znajomych KAPITAN. Nagle zrywa się KAPITAN i wybiega na ulicę. Zatrzymuję samochód. To właśnie był mój busik do dworca. Dostałam kilka lir tureckich od KAPITAN, bo ja miałam tylko euro i dolary. Nie miałabym nawet czym zapłacić za autobus. Pożegnałam się z KAPITAN i ruszyłam w dalszą podróż.
Autobus mknął wąskimi uliczkami, zatrzymując się od czasu do czasu w miejscu gdzie ktoś potrzebował wsiąść lub wysiąść. Nie było oficjalnych przystanków.
Dotarłam do dworca. Poszłam kupić bilet, co okazało się nie takie proste, gdyż nikt nie mówił po angielsku. Ale jakoś wreszcie stałam się szczęśliwą posiadaczką biletu ze zniżką studencką! Autobus miał odjeżdżać za 1,5h więc postanowiłam do tego czasu zjeść turecką pitę i zrobić zakupy na obiad.
Przy autobusie kierowca od razu zabrał moją walizę do bagażnika a mnie poprosił bym zajmowała miejsce. Zadziwiła mnie taka uprzejmość. Autobus był spory, klimatyzowany (ale nieprzyjemnie pachniał). Wyjechaliśmy punktualnie o 14:30. Mijaliśmy piękne zatoki, jechaliśmy serpentynami dróg po stokach wszechobecnych gór. Od czasu do czasu autobus zatrzymywał się aby zabrać nowych pasażerów. Dojeżdżając do przystanku najpierw używał klaksonu, jak nikt się nie pojawiał w pobliżu, to autobus jechał dalej bez zatrzymywania się tam. Czasami zatrzymywał się w miejscach gdzie nie było przystanku a stali ludzie i zatrzymywali naszego busa. Takim to sposobem w autobusie zapełniły się wszystkie miejsca. Koło mnie usiadł młody Turek, a na siedzeniu obok jego kolega. Po chwili podaje mi plastikową małą miseczkę z wodą fabrycznie zapakowaną. Niestety nie wiedziałam o co chodził, więc zapytałam po angielsku. Chłopak, który koło mnie siedział nie mówił ani nie rozumiał nic po angielsku. Na szczęście z jego kolegą można było się dogadać. Okazało się że w autobusie jest mała lodówka z wodą mineralną pakowaną w niewielkie plastikowe miseczki. Każdy może poczęstować się chłodną wodą. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazali się być bardzo sympatycznymi tureckimi studentami. Przedstawiliśmy się sobie, ale ich imiona były dla mnie tak obcobrzmiące, że niestety nie zapamiętałam ich dłużej niż tylko chwilkę. Nazwę jednego zatem Przystojny a drugiego Angielski (bez konieczności tłumaczenia który jest którym). Angielski nauczył się języka gdy któregoś lata pracował w hotelu.

Nagle autobus zatrzymał się i zjechał na skraj drogi. Do autobusu weszła żandarmeria wojskowa. Przez głowę przebiegło mi kilka czarnych myśli, co się dzieje. Świadomość posiadania przeze mnie wizy rozbawiła mnie na tyle że nie martwiłam się więcej. Zaczęli sprawdzać wszystkim dokumenty toższamości, niektóre zabierali ze sobą. Żołnierz wziął mój paszport, obejrzał i oddał mi. W duchu jeszcze raz ucieszyłam się że jednak kupiłam tą wizę. Po dłuższej chwili zwrócili pozostałe dokumenty. W tym też czasie drugi kierowca przeszedł się po autobusie zbierając pieniądze od tych co dosiedli się po drodze.
"What happend?" od razu gdy ruszyliśmy zapytałam moich nowych znajomych. Wytłumaczyli mi że kilka lat temu w tej dzielnicy kraju, do której teraz wjeżdżamy był zamach terrorystyczny i teraz sprawdzają wszystkich, którzy tu przyjeżdżają.
Z danych odnalezionych na internecie wynika że w 2006 roku w Marmaris w wyniku zamachu rannych zostało 21 osób w tym 10 Brytyjczyków.

Jak się okazało Marmaris znajdowało się dosyć daleko od Bodrum, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo. Na szczęście podróż umijali mi moi nowi znajomi. Opowiedziałam im w skrócie o mojej dotychczasowej podróży i planach na najbliższych kilka dni. Obiecali pomóc mi znaleźć autobus do Karacha Sogut jak już dojedziemy do Marmaris.

Ok. godziny 18tej dojechaliśmy wreszcie do Marmaris. Wysiedliśmy na dworcu. Przystojny z Angielskim zaczęli rozmawiać z kierowcą w mojej sprawie. Po ich minach i gestykulacja wywnioskowałam że pojawił się jakiś problem. Otóż okazało się że autobus do Karacha Sogut odjeżdża o 18:00 (czyli za jakieś 3 min) ale niestety z innego przystanku. Nawet jakbym wzięła taksi to i tak nie zdążyłabym. Oczywiście taksówkarz zaofiarował się że zawiezie mnie za 80 lirów na miejsce. Mi jednak nie uśmiechało się wydawać na taksówki. Moi nowi znajomi powiedzieli że niestety już dzisiaj żaden inny autobus tam nie jedzie. Mogę wziąć taksi, co wiąże się z dużymi kosztami lub spróbować znaleźć jakiś nocleg tutaj, co może być nieco droższe. Przeanalizowałam szybko sytuację. Jak zostanę tu na noc, to od razu zobaczę trochę to miasteczko...

Zostawiłam swój bagaż w przechowalni. Do końca dnia była niewielka opłata. Gdybym chciała zostawić na noc, musiałabym zapłacić 2 razy więcej. Powiedziałam że zostawiam tylko do wieczora. Potem miała być zmiana pracowników i stwierdziłam że nie zorientują się jakby bagaż miał zostać dłużej. Przystojny i Angielski zaoferowali się że pomogą mi szukać noclegu, bo to nie takie proste gdy nie zna się języka tureckiego. Oni mieli tu też swoją sprawę do załatwienia. Jako studenci dorabiają sobie organizując rejsy jednodniowe dla grup zorganizowanych, np dla pracowników jakiegoś biura. Przyjechali zatem tutaj aby znaleźć jakis statek który będą mogli wyczarterować na jeden dzień. Robili już takie czartery wcześniej. Dzisiaj muszą porozmawiać z kilkoma kapitanami aby zorientować się jakich cen mogą spodziewać się w tym roku.

Najpierw pochodziliśmy trochę po hotelach i hostelach. Niestety wszystko było zajęte. Jeżeli już udało znaleźć się jakieś wolne miejsce, to cena skutecznie odstraszała.
Robiło się późno. Chłopcy zaoferowali się, że jeżeli nie uda nam się nic znaleźć, to jeżeli tylko chcę, mogę przenocować u nich w mieszkaniu studenckim w Mugla (ok. godzina drogi autobusem od Marmaris). Nie będę musiała nic płacić, a dla nich to żaden problem. Wynajmują mieszkanie, nie ma wszystkich współlokatorów, a do kogoś nawet przyjechali goście, więc nie muszę się martwić. Ostatecznie, po krótkiej rozmowie przystałam na ich propozycję, która wydawała mi się najkorzystniejsza w tym momencie.

Poszliśmy więc na spacer wzdłuż nabrzeża. Oni rozmawiali z kapitanami w swojej sprawie, ja w tym czasie rozglądałam się po okolicy. Potem poszliśmy jeszcze wzdłuż plaży, zamoczyć nogi w morzu, zrobić parę zdjęć, obejrzeć pomnik tureckiego bohatera Ataturka (http://pl.wikipedia.org/wiki/Mustafa_Kemal_Atat%C3%BCrk ). Robiło się już powoli ciemno. Poszliśmy zatem kupić bilety do Mugla. Kasa była niedaleko. Nasz autobus odjechał przed chwilą, następny miał być za godzinę, o 22:00. Odjazd spad kasy, potem zatrzymywał się jeszcze na dworcu głównym (tam gdzie miałam swój bagaż), tam miał postój 10 min. Mieliśmy zatem trochę czasu aby coś zjeść (byłam już mocno głodna). Przeszliśmy się wąskimi uliczkami pieszymi w pobliżu promenady. Wszędzie były knajpki, było dość spokojnie. Jak się dowiedziałam za godzinę lub dwie miał tam zapanować taki tłok że trudno byłoby się przecisnąć. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy turecką pitę i ichniejszy napój mleczny. Zanim dostaliśmy zamówienie napiliśmy się tureckiej herbaty. Dowiedziałam się dlaczego Turcy w gorące dni piją gorącą herbatę, przecież organizm jest wtedy bardziej rozgrzany. Otóż bardziej rozgrzany organizm nie odczuwa tak mocno gorącego powietrza, co daje swego rodzaju komfort termiczny.
Zjedliśmy pitę popijając dziwnym napojem, trzeba przyznać że orzeźwiającym. Był to kefir osolony. Smak nieprzypominający żadem mi znany. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, gdy któreś z nas postanowiło sprawdzić godzinę. Okazało się że mamy 5 min aby dobiec do kas, skąd miał odjeżdżać nasz autobus. Zdążyliśmy tylko zobaczyć jak odjeżdża... Angielski szybko złapał jakiś lokalny autobus, który miał nas dowieźć do dworca. Tam musiałam szybko wziąć najpotrzebniejsze rzeczy z bagażu i zrobić to na tyle szybko aby zdążyć wsiąść do autobusu do Mugla.

Udało się! Siedzieliśmy już na swoich miejscach. Po kilku minutach jazdy każdy dostał miseczkę wody i batonika.

Wysiedliśmy w Mugla była noc. Powietrze było przyjemnie ciepłe. Ich mieszkanie znajdowało się ok 15 min spacerkiem od dworca. Chłopcy pomogli mi nieść moje rzeczy. Byłam zmęczona po całym dniu, było już po godz. 23. Poszliśmy jeszcze do sklepu kupić coś do picia.
Mieszkanie było spore, 3 pokoje, łazienka i kuchnia. Pierwsze co to wykąpałam się. Od razu poczułam się lepiej. Siedliśmy w pokoju. Rozmawialiśmy. Oni opowiadali o swoim kraju, o swoim życiu a ja o sobie. Studiują, teraz na wakacje musieli zostać zrobić kursy powtórkowe, potem zdać egzamin. Pochodzą z różnych części Turcji. Angielski mieszka daleko stąd, jedzie do domu ok 12 godzin. Po skończeniu studiów będą nauczycielami. W zależności od wyniku zdanego egzaminu kończącego szkołę średnią klasyfikowani są do różnych uczelni w różnych częściach kraju. Ci z najlepszymi wynikami zostają inżynierami, prawnikami, lekarzami, ci przeciętni to nauczyciele. Oni nie chcą być nauczycielami, ale na razie studiują a co będzie w przyszłości to się jeszcze okaże.

Byłam już bardzo zmęczona, więc rozłożyłam mój śpiwór i położyłam się spać. Oni oglądali jeszcze długo TV. Mi to już zupełnie nie przeszkadzało, byłam zbyt zmęczona.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
regattapl
Renata Kowalczuk
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 41 wpisów41 0 komentarzy0 101 zdjęć101 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
18.07.2009 - 09.08.2009