Geoblog.pl    regattapl    Podróże    Bałkany: Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Słowenia    sobota- Split -> Mostar
Zwiń mapę
2010
04
wrz

sobota- Split -> Mostar

 
Bośnia i Hercegowina
Bośnia i Hercegowina, Mostar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1163 km
 
Rano zebraliśmy rzeczy z pokładu, spakowaliśmy wszystko w samochody i ruszyliśmy aby rozpocząć drugą część podróży- lądową. Gdy odjeżdżaliśmy z parkingu uświadomiłam sobie jakby minęła zaledwie krótka chwila, od momentu gdy parkowaliśmu tu nasze auta. Ruszyliśmy w kierunku Mostaru. Od teraz na mnie spoczęło odpowiedzialne zadanie bycia przewodnikiem. W Mostarze mieliśmy zwiedzić pierwsze miasto Bośni i Hercegowiny i zatrzymać się na nocleg. Przekroczyliśmy granicę. Strażnik poinformował nas że mamy zakupić jakieś ubezpieczenie. Kupiliśmy i ruszyliśmy dalej. Przed nami rozciągały się piękne widoki górzystej krainy. Po drodze zatrzymaliśmy się w urokliwym miasteczku-twierdzy, miejsce wipisane na listę Unesco. Przeszliśmy się po murach warownych, weszliśmy na wierzę widokową, z której rozciągał się cudowny widok na okolice, a płynąca w dole rzeka Neretwa błyszczała niebiesko-zielonym kolorem, nietypowym dla polskich rzek. W obrębie murów gęsto stały niewielkie stare domki, pokryte płaskimi kamiennymi dachówkami. Wejście do domu poprzedzone było ogrodzonym dziedzińcem. Weszłyśmy z W, a właściwie włamałyśmy się do jednego z dziedzińca, aby zajrzeć do wnętrza domu. W środku nie było żadnych oznak zamieszkania. Ruszyliśmy w dół zabudowań w kierunku meczetu. Niestety nasze ubrania adekwatne do słonecznej wakacyjnej pogody okazały się nieadekwatne do zwiedzania meczetu. Wróciliśmy na samochodów i ruszyliśmy dalej ku naszemu celowi podróży. Twierdza, którą właśnie odwiedziliśmy zdecydowanie nadaje się do polecenia. Genialne jest zestawienie zabudowy w niesamowicie malowniczym otoczeniu, na zboczu góry, z widokiem na rzekę.

Dalsza droga zaskoczyła nas bardzo pozytywnie. Dokoła piękne widoki, piękna słoneczna pogoda, piękne góry, dobra droga. Wreszcie dotarliśmy do Mostaru. Miasto otoczone górami. Dojechaliśmy do centrum wg GPSa. Nieco zaskoczyło nas to centrum. Po drodze cały czas mijaliśmy wiele ruin budynków, na ścianach gęsto od dziur po ostrzale. Jakby wojna zakończyła się kilka miesięcy temu. Zaraz obok nowe budynki przypominały nam że jednak koniec wojny miał miejsce już dawno.
Zostawiliśmy samochody przy drodze. Nie za bardzo wiedzieliśmy w którą stronę zmierzać aby trafić do najciekawszej części miasta. Nauczona jednak moją wyprawą jachtostopową widziałam że "koniec jęzka za przewodnika". Zapytałam przechodzące dziewczyny (wychodziły ze szkoły po lekcjach), a jedna z nich ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zaczęła ze mną rozmawiać płynnie po angielsku. Okazały się bardzo pomocne. W drodzę wymieniliśmy kilka zdań, skąd jesteśmy, jak długo tu zostajemy. Dziewczyny były młode i bardzo hałaśliwe i wesołe. My poszliśmy dalej, dziewczyny poszły w swoją stronę. Starówka okazała się niesamowita. Wszyscy byliśmy zachwyceni, zielona Neretwa płynęła pomiędzy skałkami, a na obu brzegach stara kamienna zabudowa.
Zanim zaczęliśmy zwiedzanie, weszliśmy do inforamcji turystycznej. Zapytaliśmy o atrakcje warte zobaczenia w okolicy. Pani udzieliła nam wyczerpujących informacji nie tylko o mieście, ale również o okolicznych atrakcjach, takich jak rafting, pobliski park narodowy z wodospadami. Poleciła nam również nocleg. Opowiedziała nam również historię Mostaru. Miasto było mocno zniszczone podczas wojny (co zresztą dało się od razu zauważyć). Specyficzne położenie okazało się zgubne dla Mostaru. Góry otaczające miasto stanowiły dogodne miejsce skąd ostrzelano miastko. Stąd też wielki biały krzyż na najbliższym szczycie upamiętnia miejsce skąd artyleria dosiegała centrum. Miasto odbudowuje się. Starówkę zrekonstruowano w jej pierwotnej formie, odbudowano piękny most nad Neretwą. W wieży przy moście skusiliśmy się aby obejrzeć wystawę zdjęć miasta w tych najcięższych dla niego chwilach. Warto zaznaczyć, że Mostar znacznie dotkliwiej ucierpiał, poniósł zdecydowanie większe straty w tkance miejskiej niż Sarajewo.
Obiad zjedliśmy na tarasie z widokiem na rzekę i most.
Most jest główną, ale nie jedyną atrakcją. Spotkalismy tam oczywiście sporo Polaków. Po jednej stronie mostu jest muzułmańska część miasta, po drugiej katolicka.
Zgodnie ze wskazówkami pani z informacji turystycznej, przeszliśmy się uliczkami po obu stronach rzeki. Weszliśmy do dyskoteki wykutej w skale. Korytarz w skale prowadził na górną uliczkę. W Mostarze pierwszy raz widziałam muzułmański cmentarz. Mogiły mają całkiem inny kształt niż katolickie. Było już ciemno. Uliczki oświetlone delikatnym światłem latarni ulicznych, wieczór bardzo ciepły, bardzo malowniczo, co krok coś ciekawego jawi się naszym oczom, raz meczet, raz ruiny, raz stare kamienne budynki lub kamienice. Było już późno. Ruszyliśmy na kwaterę. Jak się okazało, było to nie lada wyzwanie, aby trafić. Błądziliśmy na tyle długo, że zdąrzyłam usnąć...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
regattapl
Renata Kowalczuk
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 41 wpisów41 0 komentarzy0 101 zdjęć101 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
18.07.2009 - 09.08.2009