Mój dobry kolega zaofiarował się pojechać ze mną do Warszawy dzień wcześniej.
Wyjechaliśmy z rana z Wrocławia. Wczesnym popołudniem byliśmy w stolicy. Zostawiliśmy rzeczy w hotelu i ruszyliśmy na miasto. Wieczorem byliśmy spowrotem w hotelu.
Siedzimy w pokoju, rozmawiamy o moim wyjeździe, a mnie zaczęły nachodzić czarne myśli.
- przecież nic nie wiem o tym człowieku
- będę jedynym załogantem
- Turcja to już nie Europa. Będę daleko i nikt nie będzie w stanie mi pomóc w razie jakiś problemów
- to miały być moje wymarzone wakacje pełne przygód a tu tylko same problemy
Kolega spokojnie uspokajał mnie...jak Ci się nie spodoba w Bodrum, to nie zostawaj.
To zabrzmiało wystarczająco pocieszająco.